Zielone Świątki w naszej Gminie przechodzą do historii jako wyjątkowe święto – pełne kolorów, muzyki, tradycji i dobrej energii. Dziękujemy, że mogliśmy wspólnie z Wami tworzyć tę piękną atmosferę i celebrować lokalne dziedzictwo!
Z ogromną wdzięcznością kierujemy słowa podziękowania do wszystkich, którzy włożyli serce w przygotowanie wydarzenia: naszym niezastąpionym Kołom Gospodyń Wiejskich, Stowarzyszeniu „Wieprzanki”, druhom z Ochotniczych Straży Pożarnych, Klubom Seniora oraz Sołtysom – bez Was ten dzień nie udałby się!

Wyjątkowe podziękowania składamy artystom, którzy zapewnili oprawę muzyczną i zadbali o atmosferę na naszych ogniskach: Stowarzyszeniu Społeczno-Kulturalnemu „Grojcowianie” w Wieprzu, Edukacji Artystycznej Łukasza Kupczaka, Kapeli Biesiadno Góralskiej Baraby oraz Brygidzie Murańskiej z kapelą – dziękujemy za emocje, śpiew i klimat!
Dziękujemy także Mieszkańcom Gminy Radziechowy-Wieprz – Wasza obecność, radość i wspólne świętowanie sprawiły, że ten dzień był naprawdę wyjątkowy.
A czy wiecie skąd ta tradycja?
Zielone Świątki, czyli kościelne święto Zesłania Ducha Świętego, obchodzone jest na siódmą niedzielę po Wielkanocy. W kalendarzu liturgicznym to dzień pamiątki zesłania ognistych języków na apostołów, a w naszej rodzimej tradycji — uwieńczenie cyklu obrzędów wiosennych i czas wspólnego świętowania pełni rozkwitu przyrody.

Korzenie Zielonych Świątek sięgają czasów przedchrześcijańskich. W polskich Karpatach w tym czasie obchodzono ludowe święta wegetacyjne i pasterskie. Do tradycji należało mojenie domów i budynków gospodarskich zielonymi gałązkami (lipa, jesion, jawor, brzoza), co miało chronić przed złymi mocami, chorobami i nieurodzajem.
Szczególnym zwyczajem było też rozpalanie ognisk na polach i łąkach, zwane w Beskidzie Żywieckim „łopolaniem zboża”. Gospodarze i młodzi chłopcy biegali po polach z rozżarzonymi szczapami, wołając:
„Hej! Hej! Łopol Boże moje zboże, sąsiadowi jak może!”

Wierzono, że blask i ciepło ognia uchroni pola przed gradobiciem, suszą i szkodnikami. Wokół ognisk zbierali się mieszkańcy, śpiewano, tańczono, a często z ogniska nie schodzono aż do świtu.
Z Zielonymi Świątkami wiązało się także dawne święto pasterskie. Rankiem gazdowie wyganiali krowy na hale i pastwiska, gdzie przygotowywano wspólne posiłki, smażono jajecznicę na ognisku (zwaną „faryną”), bawiono się i świętowano w otoczeniu przyrody.
Dziś chcemy przywracać dawny sens i symbolikę tego święta — by nie było ono tylko datą w kalendarzu, ale prawdziwym, wspólnym spotkaniem, chwilą radości i celebrowania życia wśród przyjaciół i sąsiadów.
fot. Agnieszka Witalińska